Pierwszy raz na tym blogu tworzę wpis taki bardziej osobisty. Ale to dobrze, myślę. Rozwijamy się, robiąc nowe rzeczy, a to jakoś mocno nie wykracza poza moją strefę komfortu. Zbliża się koniec roku 2024 i zaczęłam małymi krokami robić podsumowanie. Dzięki temu, że na początku roku użyłam (całkiem przypadkiem) dwóch narzędzi, które na pewno znacie, dziś widzę, jak dużo zmieniło się przez ten rok. W tym wpisie opowiem najpierw o pierwszym narzędziu, które możesz już dziś zacząć je wprowadzać.
Ale kiedy to nie wychodzi!
Jeżeli myślisz, że żadne planowanie, robienie vision board i innych coachingowych ćwiczeń nie pomagało Ci osiągnąć cele, to ja powiem Ci… że Cię rozumiem. Miałam tak samo. Nawet na początku tego roku, kiedy robiłam dla siebie te dwa narzędzia, to miałam myśl, że pewnie jak zwykle je sobie tak o napiszę, a potem pójdzie w zapomnienie… Ale wróciłam do tych moich zapisków i okazało się… że to było bardzo pomocne. Jestem w szoku, jak wiele rzeczy udało mi się zrobić w tym roku i zrealizować to, co założyłam na samym początku!
Od razu Ci powiem, że nie zrealizowałam wszystkiego. Ale widząc progres mam poczucie satysfakcji i tego, że idę do przodu, że się zmienia. Że realizuję się w najlepszy możliwy sposób. W swoim rytmie. Dla kogo może być to użyteczne? Szczerze mówiąc – dla każdego 😊 I dla innych specjalistów takich jak ja, ale i dla rodziny z dziećmi, dla pary, dla każdej osoby na ziemi.
Czym się różnił ten rok od poprzednich? Jest taka jedna rzecz, która prawdopodobnie pomogła mi realizować to, co sobie zapisałam. A mianowicie… Powieszenie tego w widocznym miejscu. Do tej pory chowałam to głęboko do szuflad. A bo ktoś zobaczy. W tym roku powiesiłam, widziałam ja i inni domownicy też i słuchajcie, świat się nie zawalił 😀 zapytali co to i tyle. Wisiało na tablicy krokowej w moim gabinecie (czyli pokój, w którym prowadzę sesję online) i widząc to praktycznie codziennie – miałam wskazówkę, w którym kierunku zmierzać. Jeśli zastanawiałam się nad czymś – to patrzyłam na tablicę korkową. Poza tymi dwoma narzędziami miałam też inne różne listy, pomysły… Ale to właśnie te dwa narzędzia pomogły mi w tym roku zrobić niesamowite postępy i nauczyć się nowych rzeczy, szczególnie jeśli chodzi o cele długoterminowe.
Narzędzie nr 1 – One Little Word
Metoda „One Little Word” (czyli „Jedno Małe Słowo”) to prosty, ale niezwykle inspirujący sposób na wprowadzenie zmian w swoim życiu i ustalanie celów na nadchodzący rok. Zamiast tworzyć listę postanowień noworocznych, które czasami wydają się zbyt obciążające, wybierasz jedno słowo, które ma stać się Twoim przewodnikiem przez cały rok. Brzmi prosto, prawda?
Co to jest One Little Word?
To metoda, w której wybierasz jedno słowo, które najlepiej oddaje to, na czym chcesz się skupić przez cały rok. To słowo ma działać jak kompas — przypominać Ci o Twoich priorytetach, wspierać Cię w trudnych chwilach i inspirować do podejmowania działań zgodnych z Twoimi wartościami. Może to być coś uniwersalnego, jak „odwaga”, „miłość”, „harmonia”, albo coś bardziej konkretnego, np. „zdrowie”, „tworzenie” czy „zaufanie”.
Twoje słowo staje się czymś w rodzaju życiowego motta na dany rok — prostym, ale pełnym mocy.
Poszukaj swoje One Little Word
Myślę, że nie ma jakiegoś jednego właściwego sposobu na znalezienie swojego słowa. Moje słowo w zeszłym roku przyszło samo. A dokładnie – zaczęłam przynależeć do grupy Jestem Interaktywna Oli Gościniak. I tam właśnie na jednym z pierwszych spotkań gadałyśmy o swoim słowie roku. Potem na Discordzie każda z nas pisała swoje słowo roku. Ja trafiłam tam do tej paczki, bo chciałam nawiązać relacje, działać, pchnąć coś do przodu, bo otwierałam gabinet online, ale kompletnie nie miałam pojęcia, za co się wziąć, co jak zrobić, szczególnie pod względem technicznym. I wtedy zrozumiałam, że moim słowem roku będą… RELACJE.
I to nie wszystko. Bo gdybyś przyszedł/przyszła do mnie do gabinetu i byś mi powiedział/a, że to Twoje słowo roku, to ja bym się Ciebie zapytała – a co to znaczy? Co się za tym słowem kryje?
I dokładnie to samo zrobiłam dla siebie. Napisanie samego słowa może niewiele wnieść – bo też sednem tego jest pooglądanie tego słowa. Dlaczego właśnie to słowo? Co ja chcę mieć? Co to dla mnie oznacza?
Ja zakładałam gabinet online. Czyli chciałam się rozwijać, będąc już na swoim. Potrzebowałam wsparcia i wyjścia do ludzi, a nie siedzieć za komputerem jak Zosia Samosia… I dokładnie to zaczęłam pisać 😊 Otworzyłam Canvę, wzięłam ładny szablon i napisałam wielkimi słowami RELACJE a pod spodem co ono znaczy dla mnie. Napisałam m.in. więcej spotkań z ludźmi, mniej „zosi samosi”, więcej współdziałania, zlecanie zadań, przyłączanie się, wspólne rozwijanie się z ludźmi, spotykania się osobiście, odwagi do proponowania współprac itd…
I wiesz co? Poza wspomnianą paczką dołączyłam jeszcze do Przystani Terapeuty – miejsce dla specjalistów terapeutów, gdzie możemy się inspirować i wspierać. W obu tych miejscach poznałam fantastycznych ludzi. W tym roku byłam w co najmniej 2 grupach mastermind (regularne spotkania), nagrałam podcast, też gościnnie, sama zaczęłam zapraszać osoby do współpracy, jeśli dobrze liczę, mam za sobą 9 live’ów na IG (i to były moje pierwsze, wcześniej nie robiłam!), nie mówiąc o wielu szkoleniach, po których znajomości utrzymują się do dziś. Ostatnio byłam na spotkaniu w Toruniu, gdzie pierwszy raz osobiście spotkałam się z Edytą (Centrum Harmonii), a poznałyśmy się w Interaktywnej Paczce ponad pół roku temu! A w przyszłym tygodniu, 9go grudnia, robię pierwszy webinar, zaprosiłam do współpracy Martynę (Przyjazny Psycholog) – TUTAJ możesz zobaczyć i się jeszcze zapisać.
Do tego zleciłam kilka zadań – jak np. zrobienie strony internetowej czy identyfikacji wizualnej. Korzystałam też ze wsparcia mentorów. Zamiast tracić czas i robić wszystko sama – szukałam kontaktów. I osób, które się na tym znają. I dzięki temu poznaję kolejne wspaniałe osoby.
Jak to zadziałało? (Jak do tego doszło, nie wiem… 😊 ) Myślę, że to, że ja to słowo widziałam, pomagało mi podjąć kroki, decyzje. Miałam momenty, kiedy się „zawieszałam”. Miałam poczucie, że nie wiem co robić albo mam tego tyle, że nie wiem, za co się zabrać – i kiedy patrzyłam na swoją tablicę, być może tam odnajdowałam wskazówki do tego, jaki ma być kolejny krok. Wiesz, to nie boli, to nie kosztuje wiele – zrobić kartkę i ją powiesić. I ponieważ zadziałało u mnie i widzę postęp – dzielę się tym z Tobą.
Inne sposoby na szukanie swojego słowa
– Zastanów się, czego Ci brakuje w życiu. Może potrzebujesz więcej spokoju, inspiracji, radości lub odwagi?
– Zadaj sobie pytanie: „Na czym chcę się skupić w tym roku?”. To może być coś związanego z Twoim rozwojem osobistym, relacjami, zdrowiem, pracą czy marzeniami.
– Sprawdź, co Cię „woła”. Zapisz kilka słów, które przychodzą Ci do głowy. Potem po prostu wybierz to, które najbardziej z Tobą rezonuje.
Nie martw się, jeśli nie znajdziesz idealnego słowa od razu. Czasami odpowiednie słowo przychodzi do nas, kiedy po prostu trochę nad nim pomyślimy.
Ja aktualnie szukam mojego słowa na 2025 rok. Jeszcze nie mam tego słowa, ale kręci się ono gdzieś wokół „rodziny”. O co mi chodzi? Tego jeszcze nie wiem. Ale się przecież w końcu dowiem. Któregoś grudniowego wieczoru na spokojnie sobie usiądę i pomyślę, jakie słowo będzie mnie prowadzić w nadchodzącym roku.
Jak je „widzieć”?
Tak jak pisałam Ci wyżej – moim zdaniem powinno być widoczne. Czyli gdzieś powiesić, gdzieś przyczepić. Możesz nawet w kilku miejscach powiesić (lodówka? Lustro w łazience?).
Widziałam też, że niektórzy robią sobie przedmioty z tym słowem. Na przykład kubek. Albo bluzę z tym słowem. Breloczek. Możesz też wrzucić tapetę na telefon ze swoim słowem.
Vision Board z Twoim słowem. Ja nie robiłam, ale to też jest jakiś pomysł. Na środku Twoje słowo, a wokół zdjęcia, zdania, cytaty, które mówią o tym, co kryje się za Twoim słowem roku. Taka tablica mocno przyciąga uwagę.
Jeśli piszesz jakiś dziennik albo pamiętnik, to pisanie tego słowa i co udało się zrobić w kierunku realizacji też będzie dobrym wzmocnieniem. Nawet podsumowanie raz w miesiącu i sprawdzenie, co się udało będzie wspierało Twój rozwój.
Masz jeszcze jakiś pomysł? 🙂
W czym pomaga metoda „One Little Word”, czyli PO CO?
– Dodaje klarowności. Jedno słowo pozwala skupić się na tym, co naprawdę ważne, bez rozpraszania się zbyt wieloma celami. Nie dasz rady zrobić wielu rzeczy na raz, a niepowodzenie będzie frustrujące. Dlatego ustalenie sobie słowa roku może pomóc Ci skupić się na jednym obszarze – i w perspektywie roku zobaczysz niesamowite zmiany!
– Motywuje i inspiruje. Twoje słowo działa jak latarnia, która pomaga Ci odnaleźć kierunek w chwilach zwątpienia. Albo w chwilach, kiedy trochę nie wiesz, co zrobić, bo nie masz pomysłu. I kiedy patrzę teraz wstecz – to takie motywujące! Chcę działać dalej 🙂
– Buduje nawyki. Jeśli konsekwentnie wracasz do swojego słowa, zaczynasz zmieniać swoje podejście, myśli i działania w sposób zgodny z Twoimi wartościami.
– Uczy cierpliwości i wyrozumiałości. To metoda, która pozwala działać bez presji — przecież pracujesz nad sobą przez cały rok, krok po kroku. Wydaje się, że nie dzieje się nic. Ja tak miałam trochę, że ok, działam, ale w sumie to nic wielkiego. A teraz, jak patrzę wstecz na cały rok… jejku, ale dużo zrobiłam! Jak dużo się zadziało! I te zmiany, ten rozwój… To niesamowite!
To co – jakie będzie Twoje słowo roku?
Metoda „One Little Word” może być początkiem niesamowitej podróży do bardziej świadomego i pełnego życia. To mały krok, który może prowadzić do wielkich zmian. Ja w tym roku wybrałam słowo roku, które wspierało mnie w obszarze mojej pracy. Ale jak sam/a czytasz, ten rok będzie raczej kręcił się u mnie wokół spraw osobistych. I Ty także możesz wybrać słowo roku, które będzie wspierało obszar, nad którym chcesz się pochylić. Może to być praca, jeśli chcesz. Ale też to może być coś związanego z bliskimi. Albo z rozwojem osobistym. A może chcesz zadbać o zdrowie…?
Jeśli jest więcej obszarów i trudno Ci się zdecydować, to myślę, że narzędzie nr 2 przypadnie Ci do gustu. Spodziewaj się niedługo drugiego wpisu na blogu.
M.